Średni koszt życia w Chinach dla jednej osoby dorosłej wynosi 2840.08 zł, dla pary 4674.51 zł, a dla rodziny z dzieckiem 6583.85 zł.
Moskiewski hotel "Rossija" zostanie zburzony. Decyzję taką podjął mer Moskwy Jurij Łużkow. Na miejscu starego gmachu powstanie nowy kompleks hotelowy. "Rossija" to jeden z największych hoteli na świecie. W czterech budynkach jest 2700 pokoi. Stojący niedaleko Placu Czerwonego hotel był bardzo długo jednym z symboli Moskwy.
Szukanie hotelu po przyjeździe do Chin może okazać się uciążliwe. Musimy pamiętać, że w Chinach nie każdy hotel ma zezwolenie na przyjmowanie obcokrajowców, dlatego lepiej zrobić rezerwację wcześniej. Prawo chińskie mówi o obowiązku meldunku na policji w ciągu 24 godzin od przybycia do miasta, bądź w ciągu 48 na terenach
Nasze Miss obserwowały zakończenie Mistrzostw Świata 3×3 U23 w Lublinie! Angela Jurkowianiec Miss Polski 2023 i Patrycja Jarocka III Wicemiss Polski 2023 na zaproszenie Polski Związek Koszykówki gościły podczas zakończenia Mistrzostw Świata 3x3 U23 w Lublinie. Polskę podczas mistrzostw świata koszykarek 3x3 do lat 23 reprezentowały
O symbolice prezentów w Chinach. Kwiaty, buty, zegarek, 4 imbryczki do herbaty – to zaledwie kilka pozycji z czarnej listy prezentów dla naszego chińskiego przyjaciela. Co zatem kupić, i co ważne, w jakiej ilości? Poniższy artykuł zawiera zarówno najlepsze pomysły na prezenty, jak i największe błędy popełniane przez
Jesteśmy znani jako jeden z najbardziej profesjonalnych producentów i dostawców nowych hoteli kontenerowych w Chinach. Serdecznie zapraszamy do zakupu niestandardowego nowego hotelu kontenerowego w konkurencyjnej cenie z naszej fabryki. Skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej tanich produktów.
We wrześniu 2021 roku zmarł 54-letni Jan Hecker, ambasador Niemiec w Chinach, który zaledwie dwa tygodnie wcześniej objął stanowisko. Ambasador Ukrainy w Chinach, 65-letni Serhij Kamyszew
Regal Hotels zarządza obecnie sześcioma hotelami w Hongkongu i siedmioma obiektami w Chinach kontynentalnych. Razem z hotelami znajdującymi się w budowie w chińskich miastach, m.in. w Chengdu, Foshan, Kunshan, Suzhou, Wuhan, Zhengzhou Xi’an, Regal Hotels posiada w swoim portfelu ponad 8.000 pokoi i około 100 restauracji oraz barów.
Hotel Shanghai Hongqiao Airport znajduje się na terenie terminala 2 na lotnisku Hongqiao w Szanghaju. Jest to pierwszy hotel w Chinach, który oferuje możliwość odprawy na lotnisku. Położenie hotelu w terminalu lotniskowym sprawia, że jest idealnym miejscem dla oczekujących na
Chiński Nowy Rok nie ustępuje karnawałowym imprezom. Na ulicach pojawiają się smoki, a niebo zapala się tysiącem barwnych ogni. Mieszkańcy miast i wsi stawiają Wuhan. Wirus z Chin zbiera śmiertelne żniwo. Lotnisko jak podróżować. Niebezpieczny wirus sparaliżował chińskie miasto Wuhan. 11-milionowa metropolia została
AWFN. 8 Lip 2009 Aktualności Wyświetleń 797 Hilton otworzył swój trzeci Hotel Doubletree w Qingdao w Chinach. Doubletree Hotel położony jest 9 km od portu lotniczego Luiting Qingdao, w dzielnicy Chengyang i dysponuje 320 pokojami. Obiekt posiada wszelkie udogodnienia: w pokojach stały dostęp do szerokopasmowego Internetu, telewizory LCD, na gości czeka podgrzewany kryty basen, siłownia, kort do squasha, a także możliwość indywidualnych ćwiczeń z instruktorem. Hotel może obsługiwać ważne wydarzenia w największej sali konferencyjnej na 750 osób, a także Executive Lounge dla gości przebywających w Executive Floor. Klienci mogą również skorzystać z sal konferencyjnych znajdujących się tuż obok restauracji Harbor Seafood przeznaczonych do małych spotkań. Dzisiejszy styl, jakość i wszechstronność w Doubletree marki Hilton okazał się popularny wśród turystów z Chin. Ten hotel wzmocni nasze portfolio w całym kraju i jest symbolem naszych zobowiązań do opracowania nowych hoteli Hilton w Azji – komentuje Martin Rinck – prezydent Hilton Hotels Azji i Pacyfiku. oprac. Catherine Dubaniowska na podst.
Koszty w Chinach Z racji znacznych różnic cenowych między regionami oszacowanie wydatków podczas wojaży po Chinach jest dość trudne. Jeśli nie szasta się pieniędzmi i podróżuje po najtańszych prowincjach, dzienny koszt nie powinien przekroczyć 40 $, gdy od czasu do czasu odwiedzi się droższy region i zafunduje sobie nieco komfortu, kwota ta sięgnie 70 $, a jeżeli chce się pławić w luksusach i bywać w ekskluzywnych kurortach wschodniego wybrzeża, to z pewnością przekroczy 120 $. Leczenie w Chinach Większość problemów zdrowotnych nękających turystów w Chinach jest efektem niskiego poziomu higieny, stresu i tłoku. Na szczęście w miastach można liczyć na przyzwoitą opiekę medyczną, a w dużych metropoliach także na świetnie wyposażone kliniki międzynarodowe. W zmaganiu się z drobnymi dolegliwościami pomagają pracownicy aptek oraz miejscowi medycy, stosujący zachodnie lub chińskie metody leczenia. Tym, którzy nie mówią po chińsku, zaleca się skorzystanie z pomocy tłumacza, a już na pewno słownika. Przy wjeździe do Chin wymagane jest jedynie szczepienie przeciwko żółtej febrze, i to tylko wtedy, gdy przybywa się z regionu, gdzie występuje ta choroba. Ambasady i konsulaty Ambasada RP w Pekinie Ritan Lu 1, Jian Guo Men Wai, 100600 Beijing (Pekin), PR of China; tel. 008610/65321235–37, fax 65321745, Konsulat Generalny RP w Szanghaju Jianguo Xilu 618, 200031 Shanghai, PR of China; tel. 008621/64339288, fax 64330417.
Ceremonia wręczenia corocznych nagród dla pracowników sieci hotelowej Marriott wygląda jak wielka impreza. Zamiast mdłej orkiestry tłum rozgrzewa Jon Bon Jovi. Zawiedzeni mogą być ci, którzy oczekują, że głównymi bohaterami gali będą najlepsi sprzedawcy w korporacji albo przechodzący na emeryturę członkowie zarządu. Na głównej scenie nagle pojawia się Richard Rivera, portier hotelu Marriott Downtown z Cleveland. Słynie z tego, że każdego gościa zajmującego jeden z 385 hotelowych pokoi pamięta z imienia i nazwiska. Następnie wchodzi Phyllis Hill Johnson, szefowa działu franczyzy Marriotta, która opowiada o tym, jak dzięki pracy recepcjonistki w hotelu Charlottesville Marriott wyszła z nędzy. Przy głównym stoliku obok 81-letniego Johna Willarda „Billa” Marriotta Jr., syna założyciela sieci, siedzi Arne Sorenson. Wspomina, że po raz pierwszy na ceremonię marriottowskich nagród został zaproszony w 1996 roku. – Zapytałem, czy na pewno muszę na to iść, i usłyszałem, że tak – opowiada Sorenson. Ale właśnie podczas tamtej imprezy zrozumiał, co jest solą kultury korporacyjnej Marriotta: masz przede wszystkim troszczyć się o swoich pracowników, wtedy oni będą się troszczyć o twoich gości, a to sprawi, że goście będą chcieli wracać do twoich hoteli. Na tym polega ten biznes. Dziś Sorenson stoi na czele korporacji, jest pierwszym prezesem, który nie należy do rodziny Marriottów. Znowu zostaje przyciszona muzyka, głos zabiera Bill Marriott; przemówienie jest krótkie i kończy się zdaniem „wszyscy należycie do rodziny”. I to sporej, zważywszy, że sieć dysponuje 660 tys. pokoi w 74 krajach oferowanymi pod 19 markami: od luksusowego Ritz-Carlton po należące do średniego segmentu hotele Fairfield Inn. Oczywiście większość przychodów generują Marriotty. W zeszłym roku wpływy przekroczyły 11 mld dol., sieć zarobiła na czysto 571 mln dolarów. To daje niezły zwrot z inwestycji, biorąc pod uwagę, że aktywa Marriotta nie są zbyt duże, sieć jest właścicielem zaledwie 10 spośród 3,8 tys. hoteli znajdujących się pod jej kontrolą. Nieruchomości należą do deweloperów, a rola Marriotta przypomina trochę działalność funduszu inwestycyjnego, który nimi zarządza. Nawet system opłat jest podobny – sieć za zarządzanie pobiera 3 procent udziałów w sprzedaży i jedną czwartą udziału z wypracowanego zysku. Stawka wysoka, ale inwestorzy nie narzekają: zyski są stabilniejsze niż w klasycznym funduszu działającym na rynku kapitałowym, inwestycje nie są narażone na krachy. Dba o to 200 tysięcy pracowników, którzy nie sprzedają niczego realnego, ale jedynie otaczają opieką hotelowych gości, generując główną wartość hotelowej sieci. Czytaj też: Zainwestuj w pokój hotelowy i żyj z najmu Powierzenie w marcu tego roku zarządzania korporacją Arne Sorensonowi, formalnie nienależącemu do rodziny Marriottów, to wyłom w 85-letniej tradycji. Jego zadaniem jest wpuścić do firmy trochę powietrza, aby uczynić z niej jeszcze groźniejszego hotelowego potentata. Jeśli ktoś się zastanawia, na czym ma to polegać, powinien porównać gabinety Sorensona i Billa Marriotta. Oba znajdują się na szóstym piętrze głównej siedziby firmy znajdującej się w Bethesdzie, niedaleko Waszyngtonu. Chociaż poza Stanami większość osób robi wielkie oczy, słysząc nazwę tego 60-tysięcznego miasteczka, Bethesda otwiera listę amerykańskich miast o najwyższym przychodzie na jednego mieszkańca – bije na głowę nawet słynne ośrodki w Dolinie Krzemowej: Palo Alto czy Cupertino. Tu siedzibę ma Lockheed Martin, wiele agencji rządowych i największe laboratorium marynarki wojennej. Gabinet Billa Marriotta urządzono w typowo biznesowym stylu lat 80., na ścianie wiszą zdjęcia szefa z ważnymi politykami, od Ronalda Reagana po George’a Busha. Biuro Sorensona znajduje się na drugim końcu korytarza. Po przekroczeniu jego progów czujesz się tak, jakbyś się znalazł w niesamowicie zaprojektowanym butikowym hotelu. Z jednej strony nowoczesne meble z hartowanego szkła, z drugiej na ścianie łuki i włócznie, które rodzice Sorensona przywieźli z Nowej Gwinei. To nie jest tylko pusty azjatycki akcent, to nowy priorytet, który każe patrzeć na wschód. Siedemdziesiąt procent hoteli Marriotta budowanych jest poza Ameryką. W Chinach sieć Sorensona otwiera jeden nowy hotel na miesiąc. Jest ich już tam ponad sto. To element strategii, która ma pozwolić Sorensonowi zrealizować wyznaczone przez rodzinę cele finansowe. Marriottowie są dumni z tego, że kto w 1953 roku kupił na debiucie giełdowym ich akcję za 10 dol., zarobił na niej – uwzględniając wypłacane dywidendy – 55 tysięcy dolarów. To daje rocznie 15 procent zwrotu z inwestycji. Nowy prezes ma sprawić, by inwestorzy dalej mogli się cieszyć taką stopą zwrotu. Dzięki rozwojowi na rynku azjatyckim Marriott chce pod koniec tej dekady mieć milion pokoi i stać się największą siecią hotelową na świecie, prześcigając swojego dotąd największego rywala: sieć InterContinental. Żeby zapełnić te pokoje, Sorenson musi równolegle modernizować sieć. Uważa, że kluczową sprawą jest skoncentrowanie się na nowej grupie docelowych klientów: pokoleniu X, młodych pracownikach korporacji podróżujących w interesach i szukających designersko urządzonych hoteli, w których mogliby się zatrzymywać. Kończy też z ręcznym stylem zarządzania, który Marriottowie praktykowali przez lata, na przykład objeżdżając swoje hotele. – Pamiętam, jak ojciec wchodził do hotelowych kuchni i zaczynał z kucharzami szukać idealnego smaku potraw – wspomina Bill Marriott. On robił podobnie. – Wędrowanie po hotelach Bill traktuje jak pracę domową. Ocenia, podpatruje, często zatrzymuje się u konkurencji – mówi Barry Sternlicht, założyciel sieci Starwood Hotels, właściciela marek Sheraton i Westin. Czytaj też: Strzelając dolarami Kiedy w latach 70. firma zaczęła rosnąć w postępie geometrycznym, wyzwaniem stało się, jak sprawić, by dziesiątki tysięcy umiarkowanie opłacanych pracowników w każdym hotelu na świecie potrafiły tak samo kompetentnie i z tym samym zaangażowaniem obsłużyć gości. Tak narodził się zunifikowany system praktyk dla pracowników, który do dziś ewoluuje. Na przykład w każdej z hotelowych marek (Marriott ma ich szesnaście) istnieje oddzielna instrukcja sprzątania pokoi w 66 krokach. – Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego – przyznaje Tina Edmundson, menedżerka, która do Marriotta przyszła z sieci Starwood z misją odświeżenia hoteli Renaissance, butikowej marki rozwijanej głównie w Stanach i Azji. W podziemiach biurowca w Bethesdzie sieć ma swoje laboratorium, gdzie testowane są „pokoje przyszłości”. Ten w kalifornijskim stylu nie ma ani biurka, ani komody, szafa jest bez drzwi, dzięki czemu zostaje wygospodarowana duża przestrzeń do zabawy i pracy. Nowy prezes eksperymentuje też z lobby, które ma przypominać nie poczekalnię, lecz wielki pokój. Portiera będzie się wzywać nie dzwonkiem, ale powiadomieniem w internecie (oczywiście wszędzie jest WiFi), a żeby skontaktować się z recepcjonistą, nie trzeba stać w kolejce przed wielką ladą, wystarczy wejść na Facebook. Na razie nowe usługi są w fazie testów i klienci będą musieli na nie trochę poczekać, bo Marriott nigdy nie był pionierem innowacji. – Pionier to taki facet, który zostaje ochlapany błotem, żeby ci, którzy stoją za nim, nieubrudzeni przeczekali najgorsze, a potem go wyprzedzili – tłumaczy obrazowo Bill Marriott. I dodaje, że kopiowanie czyichś pomysłów to żaden wstyd, ważne tylko, by zrobić to lepiej. Tak na przykład było z wejściem sieci w segment hoteli butikowych w 2007 roku, dziewięć lat po tym, jak zrobiła to sieć Starwood. Ale Marriott zatrudnił do tego projektu Iana Shragera, założyciela słynnego „Clubu 54”, który wymyślił koncept butikowego hotelu w latach 80. Szykowny hol, stylowy pokój, meble projektowane na zamówienie, wszystko oszczędne, surowe i oryginalne – tak mają teraz wyglądać hotele Edition, w tę stronę ewoluują hotelowe marki Renaissance i Autograph Collection, wszystkie firmowane przez Marriotta. Innym pomysłem nowego prezesa są budowane we współpracy z IKEA hotele Moxy. Praktyczny szwedzki design ma przyciągnąć młodych ludzi biznesu, szukających wygodnego noclegu za rozsądną cenę. Misja Sorensona nie sprowadza się jednak tylko do unowocześnienia infrastruktury i rozwoju w Azji. Równie ważną rzeczą jest zmiana korporacji od środka. Nowy prezes przyznaje, że jest przeciwnikiem ręcznego sterowania firmą. Już przekazał część władzy czterem szefom regionów. Na fali boomu nieruchomościowego w latach 80. Marriott zaczął budować setki hoteli, stając się jednym z największych kredytobiorców w kraju. A potem przyszedł krach i Bill Marriott musiał osobiście kursować między swoim biurem a departamentem skarbu, by kontrolować, czy w kasie jest wystarczająco dużo środków na pokrycie cotygodniowych odsetek od gigantycznych kredytów. Wtedy zapadła decyzja o wyjściu z nieruchomości, która dla sieci okazała się błogosławieństwem i pozwoliła wejść firmie w nowy etap rozwoju. Czytaj też: Whisky podbija azjatyckie rynki Zaczęła się szybka ekspansja poza Ameryką, bo rozwój przestał być tak ryzykowny. Firma nie potrzebowała angażować ogromnych środków finansowych, uniezależniła się od wahań na rynku nieruchomościowym. – Nieruchomości trzeba finansować ogromną ilością długu, który obciąża wynik finansowy – przyznaje Nikhil Bhalla z FBR Capital Markets. W zeszłym roku na remonty i modernizację hoteli Marriott wydał 9,4 mld dol., ale tę kwotę w całości pokryli deweloperzy, do których należą nieruchomości. Swoje pieniądze sieć przeznacza na odświeżenie wizerunku i dotarcie z ofertą do pokolenia X. Wydała na to 18 mln dolarów. To dobitnie pokazuje, jaką przewagę daje model hotelowego biznesu, w którym jest się tylko zarządzającym infrastrukturą, a nie jej budowniczym i właścicielem. Pozwala to Marriottowi koncentrować się na tym, co dziś generuje największe pieniądze: na obsłudze klienta w wersji luks.